sobota, 24 maja 2014

Więzy krwi

Witam, witam...i przepraszam za nieobecność :(
Recenzje miały być częściej, ale dopadła mnie choroba i brak chęci na pisanie recenzji. W środę to ledwo na oczy widziałam ;_;
Wsze blogi odwiedzałam, ale tu również nie miałam siły czytać recenzji, więc dajcie mi czas do nadrobienia.
Dziś recenzja, kolejna część serii ''Heartland''. Więc tym razem....

''Więzy krwi'' Lauren Brooke


Heartland to schronisko dla koni, wtulone między wzgórza Virginii, ale i coś więcej. To miejsce jedyne w swoim rodzaju - gdzie leczone są blizny przeszłości, gdzie przerażone i źle traktowane konie uczą się od nowa ufać ludziom. 
Minęło wiele długich lat od czasu, gdy Amy po raz ostatni widziała swojego ojca. Teraz spokój Heartlandu ma zakłócić przyjazd tego, który jest dla niej zupełnie obcym człowiekiem. Czy będzie umiał być dla niej ojcem po dwunastu latach nieobecności? Czy zrozumie ją i jej świat? Sensem życia Amy jest Heartland i to, co w nim robi, ale konie wypełniają też przecież życie ojca. Może więc - pomimo oddalenia - miłość do koni przybliży z powrotem ojca i córkę?

Szkoda czasu na żałowanie przeszłości, trzeba wyciągnąć wnioski, iść dalej i patrzeć na to, co dobrego przyniesie jutro.

Po książkę sięgam raczej z sentymentu. Zaczęłam ją czytać w gimnazjum(dzięki Chomiku), jak wiadomo zawsze ma się spore plany czytelnicze, więc po Heartlan sięgam rzadko. Jest też drugi powód-to krótka książka, a  biblioteka, niestety nie w mojej miejscowości. 

Pomysł-wracamy do wątku przedstawionego kilka książek wstecz, czyli wątku o ojcu Amy. pomysł ciekawy, bo skoro już się pojawił to dziwne byłoby go nie kontynuować-2pkt

Zrealizowanie pomysłu-moim zdaniem Amy za szybko pogodziła się z ojcem. Tak wiem, jestem okrutna. Zdaje sobie sprawę, że facet już od dawna starał się nawiązać kontakt z swoimi córkami(Amy ma starszą siostrę Lou) i to, ze wcześniej nic z tego nie wyszło to nie jego wina....no ale.....ale z tą Ultra Happy rodzinną atmosferką i miłością córki do ojca, oraz bezgraniczne wybaczenie mu wszystkiego, jednak poczekać. Co by szkodziło wpleść ten wątek w kilka następnych książek? Wtedy ta cześć zyskała by na wiarogodności.
Jednak wielki plus za to co każda pozycja z tej serii u mnie wywołuje-zachwyt nad końmi, pogłębia moje niedowierzanie nad ludzką głupotą-1,5pkt

Bohaterowie-Amy...jak już wspomniałam., nie przekonała mnie. Najpierw nienawidziła swojego ojca i nie mogła wymówić tego słowa, a kilkadziesiąt stron dalej rzuca mu się na szyję i nazywa tatą. Serio? Może to ja jestem dziwna, albo Brooke nigdy do nikogo nie straciła zaufania.
Nowa postać, niczym mnie nie porwała. Ojciec Amy był...nijaki. Jedna z najlepszych postaci? Ashley(czyli ta główna zła, niedobra, rozpuszczona, bez serca i zawsze znęcająca się nad biedną Amy). Przynajmniej ona ma tu charakter! No i może w tej części jeszcze Lou. Przynajmniej coś nowego się dowiadujemy i więcej czasu jej jej przeznaczone w fabule-1,5pkt

Ogólne wrażenie-Te książki mają w sobie pewien czar, klimat. Może to przez konie. I poczucie takiej...sielanki. Mimo tych codziennych problemów, trudności postaci...to jednak takie bezpieczeństwo i sielanka. Jednak była przewidywalna. nie było żadnego efektu ''WOW'', zaskoczenia. Napisane trochę ''ot tak sobie'', trochę jak praca szkolna. A zakończenie....przewidywalne i proste jak cała książka-1pkt

Inne-tu przynajmniej, inaczej niż w ''Kiedyś zrozumiesz'' gdzie tytuł całkowicie nie wiązał się z książką.
Zawsze, przy książkach z tej serii mam mieszane uczucia wobec okładki. Nawiązują do tematyki, jednak wizualnie i jakościowo wcale mi się nie podobają. Takie zdjęcia, na których jest dużo elementów-o,5pkt

Podsumowując-''Więzy krwi'' to ciekawa, ale i prosta książka. Polecam fanom tej serii, młodszej młodzieży jak i osobą kochającym konie.

Ocena-6,5/10

Czekaja mnie jeszcze prace nad blogiem(spis recenzji, dodanie obserwatorów jako widocznych na blogu...no i po głowie chodzi mi jeszcze jeden pomysł). Ale z tymi zmianami to proszę, o cierpliwość. Po ok.13 czerwca będę mieć więcej czasu :)

Pozdrawiam,
DoXxil

wtorek, 20 maja 2014

Fanbook

Witam :)
Dziś nie recenzja książki, ale zachęta do kupna pewnego magazynu



Przepraszam za jakość...ale zdjęcie robione komórką :/

Fanbook to nowy dwumiesięcznik dla moli książkowych. Można go kupić np. w Empiku.
To co zwraca uwagę, to na pewno cena. Jak widzimy na zdjęciu wynosi ona...1.99 Mam nadzieję, ze bardzo nie wzrośnie...

O czym możemy w niej przeczytać?
W tym numerze znajdziemy listę bestsellerów w USA i Polsce, możemy dowiedzieć się co decyduje o sukcesie książki jak i recenzje czytelników. Znajdziemy tu też wywiad z autorką słynnej trylogii ''Igrzyska śmierci''. Moim zdaniem jest on bardzo ciekawy i pozwala poznać książkę ''od kuchni''. Cofniemy się również w przeszłość i przypomnimy sobie książki z naszego dzieciństwa, czy też 21 książek :)
A oprócz tego ciekawostki, nowinki. autorzy stworzyli również Czytelniczy Kalendarz, ale to już dla tych co kupili gazetkę wcześniej :)

Jestem bardzo zadowolona :) Uważam, ze ''Fanbook'' to ciekawe czasopismo dla fanów czytania. Wiele osób narzeka na papier, który jest gorszej jakości niż w popularnych gazetach, ale mi on zupełnie nie przeszkadzał. Całość liczy 68 stron, więc zapewnia rozrywkę na jakiś czas.
Ciesze się, ze udało mi się wykupić ostatni egzemplarz :D
Polecam!

Wiem, ze trochę krótko i zdawkowo, ale nie pisałam nigdy opinii o gazecie. Mój post miał raczej na celu poinformowanie was o istnieniu ''Fanbook'a'' i zachęcenie do przeczytania, niż jakaś próba recenzji, opinii :)

Pozdrawiam,
DoXxil

sobota, 17 maja 2014

''Baśnie Barda Beedle'a

Witam :)
W najbliższym czasie postaram się częściej dodawać tu recenzje, gdyż z powodu natłoku zajęć postanowiłam czytać krótkie książki. Co z tego wyjdzie, zobaczymy :)
A dziś recenzja, jednego z dodatków do słynnej serii J.K. Rowling

''Baśnie Barda Beegle'a


Podatność na zranienie jest tak związana z życiem ludzkim jak oddychanie.

Jestem wielką fanka serii o Harrym Potterze, więc przeczytanie dodatków było tylko kwestią czasu. No i jest to również mój pierwszy e-book. Jak spodobały mi się baśnie dla małych czarodziejów i czarownic?

1. Czarodziej i skaczący garnek

Opowiada ona o człowieku, młodym czarodzieju, który dostał w spadku po ojcu kociołek. Różnił się zdecydowanie od starszego czarodzieja i stosował magię na swój własny użytek. 
To była taka przyjemna historyjka. Ale tylko tyle. Jasne, niosła za sobą morał, ale w końcu to baśń, więc, morał musi być. Niczym nie zostałam zaskoczona. Choć nie mogę powiedzieć, że była to zupełna klapa. Ta baśń miała w sobie ten czar, urok. No i w ogóle była taka...magiczna :) Ale pomysł przerobienia tej historii przez jedną czarownicę, na taką słodziutką baśń był rozwalający...i mocno schizowy.

2. Fontanna Szczęśliwego Losu

Czyli Rowling się rozkręca :)
Możemy w niej poznać losy czterech przypadkowych ludzi-trzech czarownic i rycerza, którzy wyruszyli w podróż do Fontanny Szczęśliwego Losu, miejscu gdzie raz w roku, jeden człowiek może odmienić swoje życie na lepsze.
 Tu było znacznie ciekawiej. Nie było już tej przewidywalności, bohaterowie byli znacznie ciekawsi. Mieliśmy tu do czynienia z prawdziwymi ludźmi, a nie słowami. Również podobało mi się, że tu morał nie był taki oczywisty, ale docierał po chwili. No i pomysł również bardzo mi się podobał :D 

3. Włochate Serce Czarodzieja

Zdecydowanie najlepsza część w tej książce. Taka mroczna....
Opisuje życie czarodzieja, który postanowił ochronić się od miłości, która według niego jest chorobą. Jednak tu należy zmienić słynne przysłowie i powiedzieć ''Co cię nie wzmocni, to zabije''
Bohaterowie są tu ciekawie skonstruowani, zwłaszcza główny. Musze pogratulować autorce pomysłu, bo chyba nigdy bym na coś takiego nie wpadła. Zwłaszcza zakończenie, takie...przerażające, bo cała konstrukcja tej baśni wywierała wrażenie jakby to się działo naprawdę.

4. Czara Mara i jej gdaczący pieniek

Tu, pisarka znowu obniżyła loty. Chociaż była to historia ciekawsza od ''Czarodzieja i skaczącego garnka'' to jednak słabsza od trzech pozostałych. 
O czym ona jest? Mamy tu do czynienia z średniowieczem, polowaniem na czarownice i królu, który chciał nauczyć się czarować. Ponadto na jego dworze pojawił się mag, który wcale magiem nie był. A kim jest Czara Mara...a tego to już dowiedzcie się sami :)

Historia mnie nie zaciekawiła. Nie było również żadnego''WOW''. nic nie wybuchło(więcej sodu, więcej sodu!). kolejna przyjemna i tylko przyjemna historyjka. Choć wydaje mi się, ze tu postacie były barwniejsze niż w pierwszej baśni.

5. Opowieść o Trzech braciach

Czyli ''Oszukać przeznaczenie''  wersja magiczna
Tego nie znają chyba tylko ci, którzy nie oglądnęli, lub nie przeczytali ''Insygnii...''. Razem z ''Włochatym sercem..'' moja ulubiona. Opowiada o trzech braciach,  Śmierci i o tym, że od śmierci uciec się nie da(takie Memento mori).  Dlaczego mi się tak spodobała? W zasadzie to nie wiem, o bohaterach dużo nie wiadomo....ale ma w sobie to COŚ! 

Język autorki jest prosty. I z początku nie byłam z tego faktu zadowolona. W końcu pani Rowlig napisała już tyle powieści....ale szybko wpadłam w wir przedstawionych historii i o stylu pisarki zapomniałam.
No i jest jeszcze bonus-dodatki w dodatkach, czyli komentarze Dumbledore'a. Przyznam, że były bardzo ciekawe, jeśli baśń była lekka, to również takie radosne, śmieszne. Chociaż nie jestem zadowolona z faktu, że w komentarzu pod ''Opowieścią o trzech braciach'' pisał, ze Insygnia nie istnieją. Skoro już wtedy wiedział, ze jest inaczej(komentarze były napisane kilka miesięcy przed jego śmiercią). A myślałam, ze czegoś więcej się dowiem....

Podsumowując

''Baśnie...'' to świetny dodatek do serii o HP. Mimo, ze jest tu sporo wad to zachęcam do ich przeczytania wszystkich ''potteromaniaków''. Reszcie też polecam, jednak przed tym radzę zapoznać się chociaż z filmami, bo przeczytanie samych ''Baśni..'' może chwilami dezorientować takie osoby.. I to pomimo przypisów autorki dla mugoli.


Jeszcze nikomu nie udało się sprokurować prawdziwie niezłomnego, trwałego, bezwarunkowego przywiązania do drugiej osoby, jedynie godnego miana Miłości".
Pozdrawiam,
DoXxil

czwartek, 15 maja 2014

''Wybrańcy''

Witam, witam :)
Z góry przepraszam, za tygodniową przerwę i za to, że nie wchodziłam na wasze blogi, ale niestety i bliżej wakacji tym więcej pracy. Po 13 czerwca będę mieć więcej czasu na bloga :)
A dziś recenzja książki, o której nic nie słyszałam, ale zobaczyłam ją kiedyś w bibliotece. Opis mnie zaciekawił, więc postanowiłam kiedyś ja przeczytać, a jest to....

''Wybrańcy'' Kristin Cashore''


W Estillu, podobnie jak w pozostałych królestwach, prawo wymuszało przekazywanie Obdarzeńców pod opiekę władcy. Dziecko, którego oczy przybrały dwa różne kolory – kilka tygodni, miesięcy, a najpóźniej kilka lat po narodzinach – wysyłano na dwór, gdzie wychowywały je opiekunki. Jeśli Dar okazywał się użyteczny, król przyjmował dziecko na służbę. Jeśli nie, odsyłano je do domu.

Katsa od dzieciństwa ujawnia niezwykłe zdolności budzące w innych niechęć i lęk. Na dodatek despotyczny władca bez skrupułów wykorzystuje jej Dar do swoich celów.
Czy dziewczyna znajdzie sposób, aby odzyskać kontrolę nad swoim życiem i wypowiedzieć posłuszeństwo królowi? W jej świecie trudno o godnych zaufania sprzymierzeńców... Czy pozostanie w swej walce osamotniona?
Jedno jest pewne: musi się zmierzyć ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem...

Gdy jesteś potworem ludzie dziękują ci za każdym razem, gdy zachowasz się jak człowiek

Pomysł-przyznam szczerze, że to było...ciekawe. Wymyślona kraina, grupa ludzi obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami...czemu nie? Brzmi całkiem nieźle no i...pomysłowo :) -2pkt

Zrealizowanie  pomysłu-do wykonania nie mam zastrzeżeń. Autorka sprawnie poprowadziła całą historię. Książka ma swój ciekawy bieg wydarzeń, momentami dałam się zaskoczyć. Jest ona jednak z grubsza przewidywalna i schematyczna. Czytając czytelnik może stwierdzić co stanie się za kilka rozdziałów-1,5pkt

Bohaterowie-czytając tą książkę, nie znalazłam postaci, która była by...prawdziwa. O której mogłabym pomyśleć ''Tak, ją chciałabym poznać, zaprzyjaźnić się''. Później pomyślałam, że w sumie taką postacią mógłby być Leck. Chyba jedyna barwna postać w tej książce. Nie chcę, nic więcej o nim pisać bo o nim nie da się więcej napisał nie spojlerując.  No chyba, ze coś wam da wiadomość, ze był królem Monsei, jednego z Siedmiu Królestw.
Zdecydowanie najbardziej sztywną bohaterką, była Katsa, czyli ta postać główna. W pierwszej części to biedna, wykorzystywana przez złego króla-wuja. Później idealna, nie mająca żadnych wad, odważna dziewczyna, bez której życie byłoby niemożliwe...bleeeee-1pkt

Ogólne wrażenie-Książkę czytało się przyjemnie. Tak, to odpowiednie słowo. przyjemnie, ale nic poza tym. Akcja toczyła się szybko, jednak czasem hm...przynudzała. mimo, że powinno ciekawić mnie co też zdarzy się  w kolejnych rozdziałach, mnie to nudziło. Ciekawiej zrobiło się w Drugiej części. Tam już coś cię działo, zrobiło się ciekawiej i tak jakby....styl, język autorki również się zmienił-1,5pkt

Inne-muszę się pożalić, ze brakowało mi mapki. Bohaterowie podróżują, a ja tu nie mam żadnego wyobrażenia o ich położeniu, wyglądzie krainy. Jednak muszę pochwalić zarówno okładkę, która przyciąga, zaciekawia, jak i całą oprawę graficzną. No i zakończenie. Niby przewidywalne, a jednak inne. Tak naprawdę to niczego nie skończyło i odkładając książkę czuję nienasycenie. Bo co z tym dalej zrobić? Może kiedyś pisarka odsłoni nam Dalsze losy Katsy i Po(rozwaliło mnie tak samo jak Cztery....zawsze będzie mi się kojarzyć z Pou). Mimo, ze ta książka należy do cyklu, to na razie nie zapowiada się, żeby następne części dotyczyły tych postaci. Ponoć każda część ma dotyczyć innych osób. A więc za zakończenie, wybaczam ten brak mapki-1pkt

Podsumowując-to lekka, wesoła książka. Mimo, że miejscami zawitała nuda(tak jak wspomniałam, chodzi tu o pierwsza część)to dalej nie możemy narzekać na brak nudy. Myślę, ze jak na debiut, autorka poradziła sobie naprawdę dobrze. Polecam tą książkę wszystkim fanom fantastyki :) Co do osób nie czytających tego gatunku, to może w jakiś zimowy wieczór znajdzie się na nią czas i chęć?

Ocena-7/10

- Wyglądałabyś oszałamiająco [w czerwonej sukni]. - Jak będę chciała kogoś oszołomić, to przywalę mu w głowę.

Pozdrawiam,
DoXxil


piątek, 9 maja 2014

''Nie pozwól mi odejść''

Witam :)

Dziś kolejna recenzja. Całkiem możliwe, że wiele z Was o niej nie słyszało, czy też słyszało ale nie zwróciło uwagi. Sama pewnie bym po nią nie sięgnęła gdyby nie był to prezent.

''Nie pozwól mi odejść'' Dawid W. Pierce


"To książka o wszystkich rzeczach, których dowiedziałem się o sobie, ale przede wszystkim o tym, czego nauczyłem się o mojej córce, tam w górach. (...) Nauczyłem się z nią być, a potem pozwoliłem jej odejść." - David W. Pierce 

Cierpieli z powodu bólu mięśni, dotkliwego zimna, opuchniętych kolan i złych nastrojów. Podziwiali zachody słońca, świętowali drobne i wielkie zwycięstwa. Zbudowali nierozerwalną więź, odporną na próbę czasu.
"Nie pozwól mi odejść" jest opowieścią o wspólnych wyprawach Davida i jego nastoletniej córki, Chery. To mądra, a zarazem zabawna historia o dorastaniu i tworzeniu głębokich relacji z najbliższymi.

Nie zawsze ważne jest dotarcie na szczyt, ważniejszy jest sam proces wchodzenia.

PRZED

Nie czytam książek z takiego gatunku. Nie interesuje mnie czytanie o życiu zupełnie obcego człowieka, o którym nawet w życiu nie słyszałam. ''To książka o tych wszystkich rzeczach, których dowiedziałem się o sobie, ale przede wszystkim o tym, czego nauczyłem się o mojej córce, tam w górach''. Świetnie, miło mi, że jakiś ojciec lepiej poznał swoją córkę, ale po co od razu o tym książkę pisać? Tak, takie było moje nastawienie zanim zaczęłam ja czytać. 

PO


 Jak już pisałam, pewnie nigdy nie sięgnęłabym po ta książkę, gdybym nie dostała ją w prezencie. Swoją drogą to była jedna, wielka, miła mikołajkowa, niespodzianka. Siedzieliśmy sobie ze znajomymi i gadaliśmy podczas jednej z przerw podczas kursu. Nagle, do sali weszła grupa chłopaków i zaczęła nam rozdawać książki. Wielkie ''Ale o co chodzi...''. Potem dowiedzieliśmy się, że to prezent od jednego z naszych wykładowców. 

Nie ukrywam, ze chociaż co do książki miałam spore wątpliwości, to mnie zaciekawiła. Więc, podczas majówki zdecydowałam się ją przeczytać. Pomyślałam:''Wycieczki w góry? No to kiedy przeczytać, jak nie w weekend majowy?''. Zaczęłam czytać....i mój kąt patrzenia na ta książkę zmienił się o 360 stopni.

Styl pisania autora, jest bardzo dobry. Nie zanudza on czytelnika. Kończy rozdziały, tak aby z ciekawością zacząć czytać kolejny. W odpowiednich chwilach zwalnia tępo, tak aby człowiek mógł zastanowić się nad postawionymi pytaniami. 
I nie jest to, jak się obawiałam, hołd dla genialnej, silnej córeczki. Nie. To opowieść o każdym człowieku. Czytając o Cherze, miałam odczucie jakbym po części czytała o sobie. Pisarz potrafi, też świetnie opisywać. Czytając o wędrówkach/maratonach i tym życiu codziennym miałam wrażenie jakbym tam była i sama była uczestniczką tych zdarzeń.

Przerywnik do opowiadanej historii, stanowi opowieść o poszukiwaniu Boga przez autora. Cofa się on do swojego dzieciństwa i młodości, opowiadając nam o swojej wspinaczce do tego celu. To również nawiązuje do każdego z nas. przecież każdy czegoś szuka. Dla innych jest to Bóg, a dla innych inne wartości.

Urzekła mnie jej magia, niesamowity klimat. Coś ciepłego, radosnego....innego. Nie sposób tego opisać.
Co do okładki....wprowadza czytelnika w tematykę książki, no i zaciekawia. 
Jest jeszcze tytuł. Z początku nieoczywisty, bezsensowny i całkowicie niepasujący do książki. Ale w miarę jak bardziej zagłębiamy się w tą powieść....tym bardziej zaczynamy go rozumieć. Bo tytuł jest pytaniem-jak i cała książka.

Ukazuje ona też , coś ważnego. Nie zawsze trzeba dojść na sam szczyt. Bo jest on pojęciem względnym. Swój cel trzeba dopasować do siebie i swoich możliwości, a nie do tego, co ktoś, kiedyś ustalił. Bo ważne jest żebyśmy pokonywali i z dnia na dzień byli lepsi od siebie-nie innych.

Tą książkę polecam bardzo mocno. Jest niezwykła. Spróbujcie po nią sięgnąć. Nie czytajcie jej jednak ''na szybkiego''. Nad nią trzeba posiedzieć, zastanowić się. Polecam :)

Pozdrawiam, 
DoXxil

środa, 7 maja 2014

''Tam gdzie śpiewają drzewa''

Witam, witam :)

Dziś recenzja ksiażki, która zauroczyła mnie, gdy tylko ją zobaczyłam. Historia zaciekawia, ale największą uwagę przykuła okładka-piękna, cudowna....
Czy w tym przypadku znów zawiodłam się na wnętrzu?

''Tam gdzie śpiewają drzewa'' Laura Gallego Garcia


Viana jedyna córka księcia z Rocagrís wraz z nadejściem wiosny planuje swój ślub z ukochanym Robianem z Castelmar, któremu przyrzeczona została jeszcze gdy byli dziećmi. Jednak podczas święta zimowego przesilenia na zamek przybywa Wlik, rycerz z gór, aby ostrzec króla Nortii o zbliżającej się inwazji stepowych barbarzyńców. Robian, książę, jak i pozostali rycerze, zmuszeni są bronić swojego króla i ziem. Większość z nich ginie w walce i królestwo zostaje podbite przez barbarzyńców. Pozostałymi przy życiu rebelianci wraz z Vianą postanawiają uwolnić królestwo Nortii spod panowania okrutnego i pozornie nieśmiertelnego króla Haraka. Aby zwyciężyć, muszą poznać tajemnicę Wielkiego Lasu i dotrzeć tam, gdzie śpiewają drzewa... Wzruszająca i niezwykle wciągająca historia o miłości i pokonywaniu przeszkód.

Teraz sama musisz zdecydować (...) czy będziesz dalej słuchaczem, czy wprost przeciwnie, wyruszysz na poszukiwanie własnej historii.

Pomysł-prosty pomysł. Basniowe królestwo, inwazja wroga i partyzancka walka...a no i las, ten tajemniczy, niezwykły las.
Niby proste, o i niejednokrotnie się powtarza. Ale w tej prostocie jest plan, moznaby powiedzieć, że plan doskonały-2pkt

Zrealizowanie pomysłu-Autorka pisząc na początku historię o lesie, zaciekawia czytelnika. Czytajac, zadawałam sobie pytanie ''Prawda to czy fałsz? O co chodzi z tym lasem? No i kim jest Uri?'' Mimo, że na to ostatnie pytanie odpowiedziałam sobie w miarę szybko(ze 100% pewnoscią)to prawda i tak była napisana tak, że mnie zaskoczyła-2pkt

Bohaterowie-z początku postacie były strasznie...puste. Rozumiem, że z główną bohaterką był taki zamysł, jednak autorka nie musiała robić kartonowych kukieł z wszystkich bohaterów. To zmieniło się mniej wiecej w połowie. Viana i reszta przybrali troche kolorów, stali się bardziej realni. Najbardziej zauroczył mnie Uri. Byl taki prosty, bezpośredni, ale w takim poztywnym znaczeniu, taki uroczy :) -2,5pkt

Mówię o miłości - wyszeptała. - Kiedy kogoś kochasz, czujesz coś tutaj - dodała, kładąc dłoń na sercu Uriego. - Tak mocno, że wydaje ci się, że nie możesz oddychać. Tak intensywnie, że pragniesz zawsze być z tą osobą i nigdy więcej nie chcesz się z nią rozstać.

Ogólne wrażenie-akcja jest przyjemna-nie za szybka, nie za wolna. Język pisarki jest prosty, ale w tym przypadku to nie wada. Świetnie pasuje do ksiażki, do jej klimatu. Właśnie, klimat...taki baśniowy. jednak zdażały się jakieś literówki, czasem drobne, nieprzeszkadzające w zrozunieniu zdania np.''O może jednak?''. Niestety zdażały, się zdania, po których przeczytaniu był jeden wielki dyzogar, bo konstrukcja zdania przeszkadzała w jego zrozumieniu....byly one bezsensu np. ''...gałęzie lekko się rozsuwały, aby ułatwić im przejście i nawet korzenie robiły im miejsce, zeby się o nie potknęła''. To w końcu momagały czy przeszkadzały? Jednak, w koncu mozna zrozumieć, że to ''nie' jest zaimkiem dzierżawczym. Chyba, że drzewo było niezdecydowane i gałęzie pomagały, a korzenie przeszkadzały.... -1,5pkt

Inne-jak już wspomniałam okładka-jest piękna. mozna powiedzieć,ze to taka miłość od pierwszego wejrzenia. Ale jeszcze bardziej zakochałam sie w orginale. Robi wrazenie, prawda?


Jednak tu nie chodzi tylko o okładkę, ale o oprawę graficzną i środka. Wszystko jest dopracowane, dopieszczone-1pkt

Podsumowując-''Tam gdzie śpiewają drzewa'' jest moim drugim spotkaniem z tą pisarką. Z pewnością wypadło ono lepiej niz jej poprzedniczka(''Kroniki Idhunu). Jest to piękna, prosta baśń o wyborach, dorastaniu, walce, czasem z samym sobą, dojrzałości i miłości. Polecam ja wszystkim :)

Ocena-9/10

Pozdrawiam,'
DoXxil



poniedziałek, 5 maja 2014

Wyniki urodzinowego konkursu :)

Witam, witam :)

Niedawno zorganizowałam pierwszy, urodzinowy konkurs.  A jak mądrości ludowe głoszą, na wszystko przyjdzie czas, tak i dziś przyszedł czas na wyniki :)



Zgłosiło się 52 osób! Naprawdę jestem zadowolona, bo ogłaszając konkurs myślałam, że zgłosi się co najwyżej 10. Pobiliście mnie :D
Tak wię, wśród tych 52 osób jest jedna, jedyna, która będzie szczęśliwą posiadaczką ''Pamiętnika z przeszłości''.
A jest nią.....(budujemy napiecie)
.....
....
......
......
(budujemy napiecie, ciag dalszy)
.........
.....
.......
.....
.......
....
(to nie budowa poslkich autostrad, a więc.....werble!)
tamtamtamtamtamtamattamtamtamatmatm

Książke wysylam do.......

Lenki ^^

Gratuluję :)

A tak dla przypomnienia: 
Zwyciezca ma tydzień na wysłanie danych kontaktowych(czyli do 12 maja)
Nagroda zostanie wysłana do dwóch tygodni, po podaniu adresu :)

Dziękuję za udział :)

Dziękuję również za życzenia urodziniwe-jestście kochani<3

Pozdrawiam,
DoXxil


sobota, 3 maja 2014

Roczek bloga :)

Tak, tak, dziś mija dokładnie 12 miesięcy odkąd założyłam tego bloga :) Tak więc dziś was trochę pozanudzam :)



A więc teraz wsiadamy to kapsuły czasu, cofamy się do przeszłości, do 3 maja 2013 roku :)

Tego dnia, DoXxil coraz poważniej zastanawiała się nad utworzeniem jakiegoś jednego miejsca z jej recenzjami. no a skoro już taki pomysł się pojawił, to dlaczego nie miałby być do blog? Napisała więc do Chomika, co o tym wszystkim myśli. A Chomik, jak to chomikowata fretka, czy też fretkowaty chomik, wyraził swój entuzjazm. DoXxil usiadła więc przed swoim komputerem, weszła na blogspota i oto pojawił się kolejny problem.....
Jak tu nazwać bloga. Pomyslów tyle, że ciężko się zdecydować. Jednak i tu Chomik pomógł i w sieci pojawił się szept-książek. Ale nazwę trzeba było zmienić. Pewna blogerka poprosiła mnie o jego zmianę, gdyż sama posiadała blog o tej nazwie. no i znowu kombinacje.....
Po konsultacji i namyśle pojawił się....Zapach Stron. A potem, mozna by rzec, poszło lawinowo :D

Pierwsze komentarze dodawał oczywiście Chomik(ale na arigatorowanie będzie czas później)  :) Paniętam do dziś ten tekst o mordeczych chomikach(czemu tego wtedy nie wzięłam na poważnie, no czemu?)

Natomiast pierwszym komentatorem poza kragu znajomych była...Kinga! A pojawił się on troszkę ponad tydzień od załozenia bloga :) Pamietam, do dzis jak się cieszyłam :D Ale to mi nie przeszło, bo z każdego komentarza, do dziś, bardzo się cieszę :)

Lubicie matematyke? No to teraz kilka liczb ;)

Przez ten czas przewinęło się tu....5004 osoby(czy też wejścia).
Pojawiło się 63 posty(łącznie z tym).
Napisaliście 461 komentarzy.
Na Google+ obserwuje mnie 25 osób.

Chciałabym się również pochwalić.....że ok.polowa odwiedzin jest z.....USA i Kanady O.o
Natomiast był taki czas kiedy 98% odwiedzin było z Rosji, Słowacji, Czech, Niemiec, czy też kiedy ok.40% odwiedzin z jakiegoś oaństwa w Afryce, trochę mniej odwiedzin bylo z Szwecji. To był wielki szok, naprawdę wielki. działo się to głównie na początku mojego blogowania :)

Moze ktoś stwierdzić, ze to nie dużo. Całe mnostwo blogów ma lepsze statystyki, ale czy tu o statystyki chodzi? Jestem Ultra Happy z każdego nowego odwiedzającego, każdego nowego komentarza, każdego nowego obserwatora, nie dlatego, ze mam lepsze statystyki. Ale dlatwgo, ze JESTEŚCIE! Ze wiem, ze to co tu wystukam, ktoś przeczytam, moze ktos dzięki temu przeczyta jakąś ksążkę, albo ktoś mam podobne zdanie na jakis temat, naprzykład tak, jak to było w przypadku ''Klątwy...'' nie miałam pojęcia, ze jej antyfanów jest tak dużo! Już myślałam, ze to ja nie umiem znależć tego jej drugiego dna(jakby pierwsze miała).

Nie bedę pisać co ten blog mi dał :) Bo dał mi dużo. Inaczej teraz myślę czytajac ksiażki, no a przedewszystkim poznałam WAS! No ale, nie mialam o tym pisac, więc nienapiszę :)

A teraz, to co w tym świętowaniu jest dla mnie najważniejsze, czyli podziekowania :) Bo ten blog by nie istnial gdyby nie było was :)

Fretko, Chomiku, Cure Twilight(czy też Cure Hamster)-jeśli jest jakaś osoba, bez ktorej nie byłoby tego bloga, to napewno jesteś nią ty. Dziękuję za ten entuzjazm przy zakładaniu bloga, za ta pomoc, komentarze, przeczytane notki, dyskusie....no za to wszystko :D Widzisz jaka jestem dobra? Ty mnie tu zamordować chcesz, a ja ci oficjalnie, na blogu dziękuję...znaj moją dobroć(tak, tak, zrobiłam to specjalnie....teraz jak mnie zabijesz to wszyscy będę wiedzieli, ze to ty....BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA) 

Bidonie, Olu-dziekuję ci za te komentarze, pomoc przy wyglądzie bloga, ZDJĘCIA, te kilka rozmów na lC.....jeśli o czymś zapomniałam to wybacz :)

Zienko-za pomoc w kwestii czytnika, za wszystkie komentarze, po których mój uśmiech był jeszcze większy :)

Kingo-mimo, że już tu nie zaglądasz, to i tak ci dziękuję. Za ten początek, Twoje komentarze pozwoliły mi uwierzyc, ze ktoś tu będzie wchodził ;)

Patrycjo-za takie....proste, radosne komentarze

Cyrysiu-za to, że zawsze tu wchodzisz, czytasz moje wypociny i znajdujesz w nich coś dobego, coś dla siebie :)

Nieidentyczna-za piękne, proste komentarze, za obecność i...za tą rzesze świetnych książek, o których, dzięki tobie się dowiedziałam

Chce również podziękować: Szusteczce, Sylwuchowi-za te komentarze i za wszystko co wniosłyście tymi kilkoma zdaniami :)

ARIGATO! c:

Napewno o kimś zapomnialam, na bank, tak wiec, jeśli was tu nie ma to przyjmijcie moje podziekowania:DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJE, DZIĘKUJĘ, DZIEKUJĘ, za to, ze wchodzicie, czytacie, komentujecie....za to, że JESTEŚCIE! Ten blog niebylby tym czym jest i kazdy z was coś tu wnosi :)

Jeden rok minął i mam nadzieję, że z wami przeminie mi ich jeszcze sporo :) Jeszcze raz dizękuję,o i cóż....mentalnie dzielę się z wami, odpustowymi cukierkami, zamiast tortu :)

I z tej okazji, mam do was takie pytanie...co wam dał ten blog? Co dał wam ten rok z Zapachem Stron....lbo czego wam nie dał? Dlaczego tu wchodzicie, dlaczego czytacie, komentujecie? Co wam się tu podoba, a co przeszkadza? Proszę, piszcie śmiałó i szczerze, bo dziś oprócz świętowania, czas na taką....refleksję :)

Zapraszam rownież do wziecia udziału w KONKURSIE, który trwa, tylko do dziś :)
Konkurs urodzinowy, konczy się w urodziny "D

 
(ten nietoperek mnie rozwalił...jest taki pocieszny XD)


Pozdraiwam,
DoXxil