No i minął tydzień od mojego ostatniego znaku życia....ale wy już wiecie, ze u mnie brak czasu. Spokojnie, od października będzie gorzej :D
No i zaczęły się akcja ''Co dwa tygodnie lektury'', a ich czytanie jakoś niespecjalnie mi idzie. Skupić się nie mogę, kończę na szybko w noc przed omawianiem...
Dobra dość biadolenia, bo z tego nawet miejsca zerowe z delty ujemnej nie wyjdą :D
Dziś o kultowej książce, której zakończenie znają nawet ci którzy jej nie czytali i może nawet nie wiedzą, że to chodzi o tą lekturę.
''Cierpienia młodego Wertera'' Johann Wolfgang von Goethe
Autor zawarł w tej epistolarnej powieści swoje młodzieńcze doświadczenia i osobiste przeżycia, przekazując je czytelnikowi za pośrednictwem tytułowego Wertera, będącego psychologiczną kopią samego Goethego.
Wiem, wiem...opis do niczego. Ale ciężko tu coś napisać, nie robiąc spojlerów.
Mam tak wiele, a uczucie do niej pochłania wszystko; mam tak wiele, a bez niej wszystko staje się niczym.
Pomysł-dobrym pomysłem jest to, że Werter sam przekazuje nam swoje przeżycia. Bo to o to chodzi. Dziwnie byłoby czytać o uczuciach chłopaka, kiedy opisuje je jakaś osoba trzecia. Zresztą właśnie ta siła destrukcyjna miłości to coś...nowego, ciekawego. Choć tak, wiem, ze Goethe sam na to nie wpadł-2pkt
Wykonanie pomysłu-Nie, nie nie! Listy. Błagam, tylko nie listy. Mam złe wspomnienia. No choćby tu: ''Duma i uprzedzenie''. Co dopiero same listy! Mógłby dać chociaż kilka odpowiedzi tego przyjaciela. Żeby takiego monologu nie było. Zwłaszcza, że bohater czasem do nich nawiązuje . On nawiązuje a ty się męcz i wymyślaj do czego to nawiązanie! Choć uczucia Wertera były przedstawione w bardzo żywy, realny sposób. Mimo, ze dla mnie to było biadolenie. Ale to moje osobiste zdanie i wiem, ze ktoś z innym klimatem, lubujący się w innych klimatach tak nie uważa -0,5pkt
Bohaterowie-bardzo ciekawie stworzeni i przedstawieni bohaterowie. Byli żywi. Choć oczywiście można zarzucić idealizację pewnych bohaterów, to że Lotta była idealna, taka donna angelica. Albert natomiast był złym mężem. Ale po co? W końcu taka epoka i nie ma co za to winić książki czy jej autora. Choć mam jedna uwagę. Werter był trochę...nieudolnym człowiekiem. Jak mówią krytycy(zawiera spojler):
''Nawet zabić się nie potrafił''. Choć to moim zdaniem już dość mocna przesada. Nie znalazłam, żadnych informacji, że jest to cecha utworów romantycznych więc punkty odejmuję-2,5 pkt
Ogólne wrażenie-po pierwsze, podobał mi się pomysł Wilhelma jako odbiorcy listu, który nie został ujawniony. przez to jest dla mnie taką tajemniczą postacią. Zresztą, czytając listy miałam wrażenie jakby były pisane do mnie. Po drugie opisy. Werter gdy nie miał filozoficznego natchnienia, nie był w skowronkach z powodu miłości, czy też ta miłość go gnębiła...był całkiem rozumnym gościem. Umiał jasno, barwnie przedstawić sytuację. Ale czasem coś nie szło. Coś nudziło, sprawiało, ze przez 2 dni nie byłam w stanie wziąć jej do ręki albo przeczytać więcej niż jeden króciutki list.-1,5pkt
Inne-styl. Boski! Po prostu arcydzieło. Jest jeszcze jedna sprawa-ta rozprawa Wertera z podajże Albertem o samobójcach. Świetna! No i dojrzewanie Wertera do....a tego już nie zdradzę :)
Podsumowując-Książka jest nawet ciekawa. Słyszałam o niej wiele i podchodziłam do niej z sceptycyzmem. Raz było z górki, a raz pod. Ale myślę, ze warto ja przeczytać. Uczniowie zmierzą się z nią w liceum, a reszta? Zachęcam, chociażby po to, żeby przekonać się co ona ma w sobie, ze pociągnęła za sobą tylu naśladowców Wertera.
Ocena-5,5/10
Szczerze, to zabierając się za tą recenzję obstawiałam nie więcej niż 5. Natomiast w trakcie pewnie dałabym jej do 3. Jak to można zmienić zdanie ;)
Jakże trudno na tym świecie człowiekowi zrozumieć drugiego człowieka.
Pozdrawiam,
DoXxil
Jeszcze nie omawialiśmy, bo 3 gimnazjum, ale kiedyś pewnie - z przymusu - przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńOmawiałam na początku 2 klasy liceum chyba. "Czytałam" w formie audiobooka, trochę mnie ten Werter zmęczył. :)
OdpowiedzUsuńMnie też męczył. Jednak później nawet ciekawie było.
UsuńZresztą jak zebrałam wszystko i podsumowałam to się okazało, ze nie taki diabeł straszny jak go malują :)
Książkę czytałam w czasach szkolnych, czyli dość dawno temu, ale niewiele z niej już pamiętam i raczej nie mam ochoty do niej wracać ponownie.
OdpowiedzUsuńCzytałam, więc mogę śmiało powiedzieć, że nie przekonują mnie rozterki Wertera, nie trafiają do mnie, ba, wydawały mi się często śmieszne i żałosne. Ja ze swej strony nie polecam tej ksiażki nikomu...
OdpowiedzUsuńPowieść czytałam wyrywkowo, ale pisałam na jej temat pracę maturalną dla koleżanki :D
OdpowiedzUsuńA ja bardzo dobrze wspominam "Cierpienia młodego Wertera" - lektura przypadła mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuń