wtorek, 4 listopada 2014

Miasto 44

Witam, witam :)
Tym razem nie po długiej przerwie :) W końcu, kiedyś trzeba odpocząć.
Dziś, jak pewnie widzicie po tytule napisze kilka słów o filmie, który widziałam wczoraj wraz z całą swoją szkoła(dyrekcji zawdzięczam wstanie o 5.20, bo jechaliśmy tak jak na pierwsza lekcję, a potem lekcje normalnie...).  no, ale mniejsza z tym. Jakie wrażenie zrobił na mnie ten film?

''Miasto 44''


Warszawa. Rok 1944. Wojna. Schyłek potęgi Niemiec. Nadzieja. Godzina W. Rosja, oraz....Miłość, Przyjaźń, Rodzina, chęć Życia, Odwaga, Wolność.

Pierwsze ujęcia bardzo mi się spodobały. Ukazanie życia w wojennej Warszawie. Jakie to było piękne miasto. I ten dworek na uboczy. można by powiedzieć, że tam wojna nie dochodzi. Takie wrażenie się odnosi. No i nasz główny bohater. Stefan. Stefan nie chce się mieszać w żaden ruch oporu, walkę. nie. On chce w miarę spokojnie przeżyć. Jednak my wiemy, jak takie coś się kończy....
Chyba pierwsza scena jaka uderza, to wybuch matki. Kobiety, która straciła męża na wojnie, a teraz jest bardzo blisko straty syna.

Później przychodzi decyzja o wybuchu powstania. Nasi bohaterowie idą do walki. Większość bez broni, jak się uda to z jednym granatem w ręku. Żołnierze, w moim wieku. Niektórzy jeszcze młodsi. I druga porażająca scena. Główni bohaterowie nie mają wyobrażenia czym jest walka. Nikt z nas jej nie ma(chyba, ze ktoś coś takiego przeżył). Ida do powstania jak na zabawę...i zderzają się z rzeczywistością. 

Przedstawienie powstania, walk, życia, było bardzo realne. Zarówno radość po pierwszych zwycięstwach jak i sceny z rannymi. Tu aż nie można wspomnieć o scenie, która chyba najbardziej mnie poraziła. Kiedy po bombardowaniu zaczyna spadać krew i szczątku ludzkie...uwierzcie, ledwo przemiękłam kanapkę z mięsem na drugie śniadanie, przy obiedzie odstawiłam buraki czerwone, a kiedy otworzyłam zamrażarkę i ujrzałam bułkę zamrożonego mięsa....myślałam, ze zaraz zwymiotuję. Jestem wrażliwą osobą, ale krwawe sceny nigdy mnie jakoś specjalnie nie poruszały. Ta zadziałała inaczej, bo była prawdziwa. Coś takiego się działo, nadal dzieje. 
Myślę, ze to duży plus tego filmu. Daje nam jakieś wyobrażenie o tym, jak wyglądają skutki użycia broni. 

I scena w kanałach. Przynajmniej bez tej jednej po scenie erotycznej.
Raz przedstawiono ją jak w jakimś horrorze. I to trafne przedstawienie, bo dla tych ludzi był to pewnie horror.

No i porównanie w haśle. Czy ktoś ma wątpliwości? Apokalipsa genialnie opisuje to czym, nie tylko było Powstanie Warszawskie, ale i każda wojna, walka.....



A, jeszcze bohaterowie. Podobało mi się, ze nie byli tacy idealni, szlachetni i w ogóle się nie bali bo wolność jest ważniejsza od życia. Nie mówię, że to nie byli odważni ludzie(lub są, bo przecież niektórzy nadal żyją). Ale były różne postawy i oczywiście one nie są złe, ale zrozumiałe. Każdy w takiej sytuacji by się bał.

aktorzy zagrali naprawdę świetnie. Byli przekonywujący i oglądając ich, miało się wrażenie jakby naprawdę to przeżywali.
Podobało mi się również, ze nie wszystkich Niemców ukazano jako złych, nikczemnych, morderców. Bo byli różni. Byli i tacy, którzy puszczali wolno, pomagali, sprzeciwiali się rozkazom w obronie cywili. 

Ale, są i minusy. I to dość poważne. Takie, że nie wiem co sadzić o tym filmie.
Pierwsza scena pocałunku. Dwójka bohaterów zatrzymuje się nagle, w środku walki i zaczyna się całować. Do tego ta muzyka.... zapytacie pewnie, jak to możliwe, ze żaden Niemiec nie trafił do dwóch stojących w miejscu ludzi? Gdyby tak było pewnie przegraliby wojnę w 1939. Otóż kule leciały i pewnie by trafiły. Gdyby jakimś magicznym sposobem nie zawracały, okrążały bohaterów, robiły spirale i inne takie...
Normalnie niemieckie kule przeczą fizyce. Uwierzcie, ten fragment sali co widziałam to był jeden wielki face palm....

Druga taka scena, to o ile pamiętam scena erotyczna.  Nie chodzi o sam fakt istnienia takiej. W końcu film obok tematyki powstania, walki itp, porusza również tematykę miłości(mieliśmy choćby scenę ślubu). Ale ta ścieżka dźwiękowa(dubstep ). I potem właśnie scena w kanałach, nadal z tą muzyką i z postawą dwójki bohaterów. no proszę!


Podsumowując:

Jak już wspomniałam-nie wiem co myśleć o tym filmie. 
Z jednej strony było to bardzo realne przedstawienie Powstania Warszawskiego. Z drugiej...czasem miałam wrażenie, ze twórcy nabijają się z tego wydarzenia i robią sobie, przepraszam za wyrażenie, jaja. Radzę wiec, go obejrzeć i samemu ocenić.

Pozdrawiam, 
DoXxil

PS. Nie, nie liczcie na notkę w czasie długiego weekendu, bo wyjeżdżam ;)

3 komentarze:

  1. Wybierałam się na to di kina i wybierałam, ale w końcu nie dotarłam. :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo kilku zgrzytów bardzo che obejrzeć ten film i mam nadzieję, że mi się to w końcu uda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach ten film, oby był lepszy niż "Sierpniowe niebo :)
    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń