sobota, 2 sierpnia 2014

''Oto historia. Jedna z wielu''

Witam :)
Jak Wam minęła polowa wakacji? Bo mi świetnie....i szybko :D
Dziś nowa recenzja. Książki, którą chciałam przeczytać już dawno. Książki o której wiele słyszałam. O której wy też pewnie sporo słyszeliście. Ale żadne słowa nie są w stanie opisać jej zawartości...

''Złodziejka książek'' Markus Zusak


Rok 1939. Dziesięcioletnia Liesel mieszka u rodziny zastępczej w Molching koło Monachium. Jej życie jest naznaczone piętnem ciężkich czasów, w jakich dorasta. A jednak odkrywa jego piękno - dzięki wyjątkowym ludziom, których spotyka, oraz dzięki książkom, które kradnie. Od momentu wydania powieść znajduje się na szczycie listy bestsellerów „The New York Timesa”. Zyskała również ogromne uznanie krytyki literackiej. 

Drobna uwaga. Na pewno umrzecie.

Rok 1939. Wojna. Druga wojna światowa. Niemcy. Hitlerowsie Niemcy. Śmierć....

Właśnie. Śmierć. Bo to on jest tu narratorem(w książce jest określany jako rodzaj męski). Dziwne? Nie. Bardziej ciekawe. Ludzi od wieków interesowała ta postać? Zjawisko? Skutek?Od wieków przewijał się w literaturze, malarstwie, rzeźbie...więc dlaczego nie ma zostać narratorem? Dlaczego nie dać mu prawa głosu w kwestii, którą zna doskonale? 

Jak mówić o wojnie? Jak mówić o tych ofiarach, głodzie, nienawiści? Prosto. Autor też stosuje tą metodę. 
I ona wyśmienicie się sprawdza. W dodatku jeszcze styl autora. Akcja płynie wartko, choć na początku książka trochę mi się dłużyła. Nie ma tu zbędnych opisów. Bo nie są tu one istotne. W tej książce nie chodzi o opisy...ale o ludzi i ich historię. 

Klimat. Niezwykły. Radosny, ale i smutny. Bo wojna to przeciwieństwa. Życie i Śmierć. Miłość i Nienawiść. Zbrodnia i Miłosierdzie.

BYŁ SOBIE raz dziwny mały człowieczek, który podjął trzy ważne życiowe decyzje:
1. Zrobił sobie przedziałek po innej stronie niż wszyscy.
2. Zapuścił sobie mały kanciasty wąsik.
3. Postanowił, że zdobędzie władzę nad światem.


Bohaterowie. Żywi, prawdziwi, realni, namacalni. W tej książę, to byli naprawdę ludzie. Przynajmniej w sensie gatunkowym. Bo co do uczuć...wiemy jak to wygląda.

Ale były i minusy. Po pierwsze-wplatanie w dialogi niemieckiego słownictwa. Nie! Nie! Nie! To przeszkadza, rozprasza, denerwuje, jest zupełnie zbyteczne i niepotrzebne. 
Po drugie-mieszanie zdarzeń z przeszłości i przyszłości. Czytasz, czytasz i nagle...BUCH! Spojler. Bo jak to inaczej nazwać? Wielki spojler, który informuje, ze np. ktoś umrze. I po wszystkim. Już nie będzie zaskoczenia, nie będzie takiego samego smutku kiedy to się stanie. Poza tym ten zabieg sprawiał, że wszystko mi się mieszało. Nie wiedziałam, czy dana informacja odnosi się do tego bohatera, czy może do tamtego. To wszytko rozpraszało....i przeszkadzało.

A historia? Tu trzeba wrócić do tytułu posta. Jedna z wielu. Bo to nie tylko historia Liesel, Maxa, Rudego, Rosy, Hansa....nie. To historie wszystkich ludzi z tego okresu. Bo ilu ludzi wtedy cierpiało? Ilu padło z głodu i wycieńczenia w obozach pracy? Ilu posłano do komór gazowych w obozach koncentracyjnych? Ilu zostało rannych? Ilu zostało kalekami? Ilu straciło bliskich? Ilu zginęło?
To nie historia o Liesel. To historia u człowieku w czasie wojny. Postawcie na miejscu tego imienia dowolne. 

Książka, jest zdecydowanie warta przeczytania. Cóż mogę zrobić innego niż ja wam polecić? Przeczytajcie.

Definicja której nie ma w słowniku:
Nie odchodzić - akt wiary i miłości. Prawidłowo rozszyfrowany przez dzieci.

Pozdrawiam,
DoXxil

12 komentarzy:

  1. Dla mnie Złodziejka to coś bardzo, bardzo ważnego, niezwykłego, wstrząsającego i ukochanego. Książka zajmuje jedną z części mojego czytelniczego serca. Naprawdę kocham. <3
    Co do tych spoilerów, jak to nazwałaś... Hm, wydaje mi się, że taki zabieg trudno nazwać "spoilerowaniem", skoro sam autor postanowił daną informację zdradzić wcześniej. Spoiler byłby gdybyś dowiedziała się od kogoś innego (np. koleżanki) że ta i ta osoba umrze. A skoro Zusak postanowił poprowadzić historię tak, a nie inaczej i pomieszał różne informacje ze sobą - to najwyraźniej o to chodziło, i w tym też jest urok Złodziejki. A niemieckie słownictwo to również moim zdaniem dobre wyjście, w końcu w pewien sposób dopełnia to klimatu.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inne zdanie :)
      Cieszę się, że tobie te dwie rzeczy przypadły do gustu ;)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że tak pozytywnie oceniasz tę książkę, gdyż jakiś czas temu stałam się jej szczęśliwą posiadaczką i zamierzam niebawem ją czytać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu równie mocno jak tobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejna recenzja "Złodziejki", która podsyca coraz bardziej moją ciekawość. I ja dorwę w końcu tę powieść i sama się z nią zmierzę. Obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce słyszałam wiele, ale jakoś ciężko mi po nią sięgnąć. Może kiedyś mi się to uda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może z czasem przekonam się do złodziejki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam "Złodziejki książek", chociaż bardzo chciałam to zrobić. Jakoś nie wyszło, a ja zapomniałam o niej.
    Nie wiedziałam wcześniej, że przyszłość i przeszłość tak się mieszają ze sobą, a to spoilerowanie jest... ogromnym minusem. Ale mimo tego brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko moja sugestywna opinia :)
      Tobie może to nie przeszkadzać :)

      Usuń
  7. Widać nawet, gdy książka nie podoba się w pełni wywołuję wiele emocji. Ja nie miałam okazji czytać, oglądać również. Nie chciałam zabierać się za nią, gdy nastało wielkie bum, ale teraz już coraz mniej mnie ciągnie, choć książkę, którą czytało tak wiele osób można by przeczytać.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Drobna uwaga powala. Spodobały mi się wszystkie cytaty, książka na pewno jest wartościowa i przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Złodziejka..." - chyba moja najpiękniejsza przygoda z książką.

    OdpowiedzUsuń