Po ogromnym sukcesie pierwszej serii filmów dokumentalnych i książki Kobieta na krańcu świata, Martyna Wojciechowska ponownie wyruszyła w podróż, by poznać życie kobiet z odległych zakątków globu. Bohaterkami książki będą kobiety w różnym wieku, żyjące w odmiennych kulturach, wyznające różne religie; kobiety o różnym kolorze skóry i wykształceniu. Martyna poznała ich codzienne życie, dzieliła z nimi radości i smutki. W książce opowie o ich zwyczajach, pasjach oraz marzeniach. Tym razem dziennikarka odwiedziła m.in. Tanzanię, Etiopię, RPA, Birmę oraz Japonię.
Przyznam szczerzę, ze jakos początkowo do ksiazki mnie nie ciągnęło. Jednak kiedy już przebrnęłam przez momęty dla mnie monotonne i niezbyt ciekawe, czytałam ciekawe, niezwykłe, czasem zabawne, a czasem wręcz przeciwnie, historie.
Razem z Maryną Wojciechowską i jej ekipą przemierzamy kawał świata. Najpierw lecimy do RPA i odwiedzamy niezwyklą rodzinę- Shirley Joubert wraz z mężem i ich córka Jessicą. Co w tym niezwykłego? No coz....nie każdy ma sposobność oglądać telewizji z hipopotamem. Następnie poznajemy Macieng-mieszkankę wioski Huay Pu Kaeng w Tanzanii. Tu z koeji poznajemy niezwykłe kobiety, które codziennie dzwigaja na swojej szyi metalowe obręcze(ważące zresztą po parenaście kilogramów)! Z Tanzanii wędrujemy do RPA, a tam, razem z naszą bohaterką Nayomią Rae odbywamy lot nad Afryka. Nayomia jest jedna z nielicznych kobiet pilotów w tym kraju.
Z Tanzanii wędrujemy do Etiopii. Tu stykamy sie z cierpieniem niewidomych ludzi. W japonii poznajemy dwie niezwykle kobiety. Kimiche jest gejszą(a dokładnie maiko-na gejszę dopiero sie uczy) i ukazuje nam fragmet tego niezwykłego świata. Natomiast Watanabe Kanae jest lolitka, modelka i...kierowcą cieżarówki. Oprowadza nas ona po najdrozszym mieście swiata(Tokio)i przedstawia jedna z subkultur dzisiejszych nastolatek w tym kraju. Na samym końcu wywieje nas do Borneo. Tam spedzimy wesoły, jak i smutny czas z orangutanami. Wesoły, bo są to piekne, wesołe, pełne życia stworzenia. Ich zachowanie niezwykle przypominało mi ludzkie(zreszztą mamy z nimi aż 97% zgodnosci materiału DNA). A smutne, bo poznałam szokujące, dramatyczne historie tych zwierząt. Oczywiscie nie muszę wspominać kto jest ich winowajcą.
Styl autorki z pewnoscia mi podszedł, czasem jakieś zdanie zmuszało mnie do zastanowienia. Nie mam zadnych zastrzeżeń. Lekturę umilały mi swietne zdjecia.
Książkę polecam nie tylko fana tej dziedziny literatury, ale wszystkim ludzia. Może ona sprawi, ze zaczniemy z wiekszą czułościa i miłościa obchodzic sie z nasza planetą, zwierzętami i ludźmi na niej żyjacymi.
Moja ocena-9/10
PS. Za mozliwosć odbyciua tej niezwyklej podróży dziekuję Ci, Chomiku, Cure Twilight czy jak wolisz Fretko :) Arigatooooooo!
Być może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę Wojciecha Cejrowskiego, mimo jego specyficznych poglądów na niektóre kwestie. Ale akurat program "Kobiet na krańcu świata" bardzo lubię. Książki nie miałam okazji czytać, może kiedyś wypożyczę. Bo na zakup raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza książka podróżnicza była właśnie autorstwa Cejrowskiego. I też bardziej mi się podobała. Co to programu'' Kobieta na krańcu świata'' to jeszcze nie miałam sposobnosci oglądniecia.
OdpowiedzUsuńPo ostatnich "Zapiskach (pod)różnych" nabrałam ochoty na więcej notatek Martyny Wojciechowskiej :) Może kiedyś sięgnę po tą książkę :) Świetna recenzja. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń[NiebieskaObwoluta]
Kocham ta książkę! <3 Niektóre rozdziały czytałam po kilka razy. Dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Kiedy do mnie wróci? xD
OdpowiedzUsuń